Akcja „Sprytnie i tanio kupować marki Lidla! Absolutna satysfakcja lub zwrot pieniędzy” miała trwać ponad miesiąc. Zakończono ją jednak po niespełna dwóch tygodniach. Powód? Bardzo ogólny regulamin akcji i „sprytni” Polacy, którzy dla promocji zrobią wszystko.
Promocja dotyczyła rodzimych marek Lidla. Zgodnie z regulaminem, klienci mogli zwrócić każdy produkt, z którego nie byli zadowoleni i otrzymać zwrot pieniędzy. Nie wiadomo, czy Lidl zbytnio wierzył w siłę marki, czy w uczciwość konsumencką. Jednak efekty promocji z pewnością nie były pożądane przez markę. Ogromne kolejki, brak gotówki w kasach, brudne, otwarte opakowania na taśmie razem z nieodpakowanymi produktami, a co najgorsze – z punktu widzenia Lidla – niezadowoleni konsumenci, narzekający na te niedogodności. Lidl musiał zakończyć akcję wcześniej i tłumaczyć się niezadowolonym klientom.
Komentarz jednej z klientek sieci sklepów Lidl na fanpage’u marki
Ale to już było…
Wydawać by się mogło, że marketingowcy Lidla powinni wiedzieć najlepiej, jak działa promocja na Polaka, po doświadczeniach z promocyjnymi cenami popularnych torebek. Już wtedy miejsce miały „dantejskie sceny”. Na filmach udostępnionych w Internecie, można zobaczyć, jak klienci wbiegają do sklepów i wyrywają sobie „luksusowe” torebki z rąk, aby kupić po kilka sztuk promocyjnego produktu. Rozczarowanie niektórych było niemałe, gdy odkryli, że zakupili podróbkę. A Lidl… znów musiał się tłumaczyć, tym razem z „jakby luksusowych” torebek.
Co Lidl stracił?
Nie każdy Polak to „cebulak”, który myśli, jak zrobić interes na wszystkim i bez względu na wszystko. Zatem dla wielu „normalnych”, bardzo często lojalnych klientów Lidla, widok przepychanek, pustych półek, brudnych kas czy kłótni jest zwyczajnie niesmaczny i powoduje, że do zakupów w tym sklepie już nie wrócą, a zamiast tego wybiorą się do jego największego konkurenta. Potencjalni klienci, których kampania miała przyciągnąć i przekonać do rodzimych marek z pewnością także ominą oblegany i brudny market.
Autor tekstu: Ewelina J.