Pomnik Pomordowanych Żydów Europy to jeden z najważniejszych monumentów w Berlinie. Jest on labiryntem 2271 betonowych bloków o różnej wysokości. Liczba obelisków stanowi nawiązanie do liczby stron w Talmudzie, czyli jednej z najważniejszych ksiąg judaizmu. Pomnik odwiedza codziennie średnio 10 tys. osób.
Natomiast akronim YOLO („You Only Live Once”) to życiowa dewiza współczesnych nastolatków. Radość, beztroska, dobrobyt, pokój, brak realnych problemów i życie chwilą to hasła chętnie powielane przez Millenialsów i Zetki. I choć samo założenie YOLO jest jak najbardziej słuszne – w końcu, w nawiązaniu do starego, dobrego „carpe diem” chodzi o to, żeby dostrzegać i celebrować ważne momenty – zostało ono spłycone do skomercjalizowanego, czteroliterowego hasła i błogiej, młodzieńczej beztroski.
Co łączy pomnik ofiar Holocaustu z YOLO? Odpowiedzią jest oczywiście „YOLOcaust”, czyli kontrowersyjny, szokujący projekt, za którym stoi Shahak Shapira – mieszkający od lat w Berlinie izraelski artysta i satyryk. Na stronie projektu – www.yolocaust.de – jego autor pokazuje znalezione w serwisach społecznościowych sielankowe zdjęcia uśmiechniętych, młodych ludzi zrobione na tle… pomnika Pomordowanych Żydów Europy w Berlinie. Po najechaniu na daną fotografię możemy zobaczyć, że została ona nałożona na poruszające zdjęcia ofiar Holocaustu z hitlerowskich obozów zagłady.
Shapira chce, poprzez swój projekt, zwrócić uwagę na bezrefleksyjne podejście wielu, współczesnych nastolatków do trudnej historii Europy. Bo jak inaczej nazwać wykorzystanie Pomnika jako atrakcyjne tło do kolejnej fotki na Fb, Instagrama, czy co gorsze – Tindera? W jaki sposób skomentować zdjęcia osoby żonglującej na tle pomnika różowymi piłeczkami, ćwiczącej jogę czy wesoło przeskakującej z jednego obelisku na drugi z podpisem „Skacząc po nieżyjących Żydach”? Możemy to określić jako zachowanie co najmniej szokujące. Szokować powinna więc też reakcja na takie zachowanie, co w 100 proc. udało się izraelskiemu artyście. Skuteczne dotarcie do odbiorcy to jedno, ale poruszenie go i zmuszenie do refleksji wymaga czasem drastycznych rozwiązań.
Autor tekstu: Martyna